Przy obecnej wydajności i operatywności gospodarstw ogrodniczych, wszechobecnym imporcie warzyw, owoców i innych produktów spożywczych z całego świata, łatwo zapomnieć jakie znaczenie miało słowo „nowalijki”. Były to pierwsze po zimie plony zebrane z ogrodu. Zaliczało się do nich szczypior, sałatę, rzodkiewki. Nowalijki były synonimem porcji witamin, wyczekiwanych po miesiącach zimowych. W tej chwili wszystkie te zielone źródła witamin, a także rzodkiewka, rzepa i pomidory dostępne są przez cały rok. Hoduje się je w ogrzewanych i doświetlanych szklarniach oraz sprowadza z rejonów o łagodniejszym klimacie. Doceniając to dobrodziejstwo, trzeba jednak zauważyć, że prawdziwe, sezonowe nowalijki miały smak nieporównanie lepszy i bardziej wyrazisty od tych szklarniowych. Dotyczy to również innych owoców i warzyw, zbieranych w naszym klimacie w dla nich właściwym sezonie. Czerwcowe i lipcowe truskawki przewyższają smakiem i aromatem pięknie wyglądające owoce z importu, dostępne nawet zimą. Dojrzewające na słońcu pomidory również są o wiele smaczniejsze od ich szklarniowych powinowatych. Podobnie ma się sprawa z wszystkimi owocami i jarzynami, które rosną i dojrzewają pod gołym niebem, w nasłonecznieniu takim, jakie jest właściwe dla naszego klimatu. Nie zawsze wyglądają tak pięknie i dorodnie jak plony ze szklarni, ale to, co w nich najważniejsze – smak i zapach – mają lepsze.



