Smakosze cenią go za jego przyjemny, ostry smak, który urozmaica każde danie. Ale chrzan ma także wiele innych zalet. Był jednym ze środków, które miały łagodzić skutki świątecznego obżarstwa czy łakomstwa. W naszej ludowej tradycji uważano, że trzeba zjeść na czczo porcję poświęconego w Wielką Sobotę chrzanu, chuchnąć trzy razy do komina i już bez większych obaw o żołądek jeść tłusto i obficie. Dziś wiemy, że chrzan rzeczywiście poprawia trawienie oraz ma właściwości bakteriobójcze. Liście i korzenie chrzanu mają też spore ilości witaminy C, są bogatym źródłem witamin z grupy B, karotenu, potasu i fosforu. Starsze gospodynie wiedzą, że mięso lub masło obłożone liśćmi chrzanu zachowają świeżość nawet w czasie letnich upałów, a dodany do kiszonek poprawi ich jędrność. Najbardziej wartościowy jest świeżo utarty chrzan. Jego smak i aromat łagodnieje po podgrzaniu lub przelaniu go wrzątkiem. Nie można go jednak gotować, bo wtedy straci część witamin, lepiej też nie zakwaszać go octem, który niszczy witaminę C. Do zakwaszania chrzanu najlepiej używać soku z cytryny. Na wielkanocnym stole nie może go oczywiście zabraknąć, a podać go możemy na wiele sposobów, poczynając od zupy chrzanowej, poprzez sztukę mięsa w sosie chrzanowym na ciepło, ale też w postaci ćwikły czy masła chrzanowego.