Bona Sforza, włoska księżna, gdy została żoną króla Zygmunta Starego, od roku 1518 stała się królową Polski i wielką księżną litewską. Po przeniesieniu się ze słonecznych Włoch do naszego raczej chłodnego kraju, królowa szybko zorientowała się, że bardzo jej będzie brakować ziół, przypraw, warzyw i owoców z Italii. Staropolska kuchnia była dla niej zbyt tłusta i ciężkostrawna, nie potrafiła jej zaakceptować, postanowiła więc sprowadzić ze swojej ojczyzny ulubione warzywa, zioła, przyprawy i owoce. I tak trafiły do nas pomidory, szpinak, kalafiory, fasolka szparagowa, brokuły, seler, pietruszka, kapusta włoska, pory. Do dziś określony zestaw warzyw, szczególnie używanych do gotowania rosołu nazywany jest włoszczyzną. Korzenne przyprawy także zagościły w pałacowych kuchniach. Z Włoch sprowadzano także duże ilości makaronów, który z powodu wytwarzania go z innego gatunku mąki niż w Polsce, był zdecydowanie smaczniejszy niż polskie kluski. Dania stawały się coraz bardzie wykwintne, podawano do nich włoskie wina, które tak jak przyprawy podkreślały smak posiłków i wpływały korzystnie na przemianę materii. Tak więc do polskich kuchni wdarły się przebojem nowe produkty, bez których teraz nie moglibyśmy żyć.Bona zakładała swoje ogrody wszędzie, gdzie mieszkała. W Niepołomicach, przy zamku również powstało pokaźne poletko z uprawami, ogródki zielne, warzywne, kwiatowe. W ostatnich latach, ogrody królowej Bony w Niepołomicach postanowiono przywrócić do życia i odtworzyć je zgodnie z zachowanymi opisami. Pomyśleć, że gdyby nie królowa Bona, może do tej pory nie znalibyśmy smaku pomidora…



