W czasach, gdy nie było handlu żywnością na tak dużą skalę jak współcześnie, ludzie wbrew pozorom odżywiali się bardzo zdrowo. Na polach uprawiano odmiany zboża już dziś niemal zapomniane – do niektórych upraw powraca się reklamując je jako zdrową żywność. Nasi przodkowie nie mieli dostępu do produktów przetworzonych, dlatego ich jedzenie było zdrowsze, bez zbędnych dodatków – nawet konserwowanie mięsa czy warzyw przeprowadzane było przy pomocy najprostszych środków – soli, tłuszczu, wędzenia, suszenia. Jedzenie nie znało chemicznych ulepszaczy. Dawne hodowle zwierząt sprowadzały się głównie do pozyskiwania nabiału, który dalej był przetwarzany przez gospodynie na sery, śmietanę, tłuszcze. Mięso pochodziło od leśnej zwierzyny – dziczyzna na stołach bogatych była powszechna. Oczywiście, chłopi musieli oddawać złowioną zwierzynę do dworów. Dzisiejsze kurczaki zastępowały niegdyś bażanty, perliczki, kuropatwy, dzikie kaczki i gęsi. Wiele gatunków roślin zostało wprowadzonych do kuchni dzięki obserwacji zwierząt i ptaków – to co jadły wskazywało na to, że nadają się spożycia także i przez człowieka. Zbierano w lasach grzyby i jagody, orzechy, owoce leśne. Wszystko to mamy i dziś, tyle, że nie musimy już sami chodzić po lesie, ale możemy zaopatrzyć się w te produkty niemal w każdym sklepie. Kiedy ludzie mieli bardziej powszechny dostęp do przypraw – niegdyś przyprawy były w cenie złota – i w kuchniach dworskich pojawiły się nowe smaki. Prości ludzie także stopniowo wprowadzali do swoich domów sól, pieprz, cukier, zioła. Bez supermarketów człowiek sobie doskonale radził, a stare przepisy i receptury chętnie są na nowo odświeżane przez szefów kuchni i gospodynie domowe.



